Czar tropików – wyspy Togian

Wyspy Togian

Podróż na wyspy Togian była jedną z najdłużych, które przebyliśmy w Indonezji. Pokonaliśmy ponad 500 km lądem. Przy indonezyjskich stanach dróg, a raczej piaszczystych bezdroży, podróż zajęła nam aż dwa dni. Na początku była to 13 – godzinna przejażdżka autobusem z Rantepao do Tenteny, a kolejnego dnia 6 godzin samochodem do Ampany. Następnie przerzuciliśmy nasze bagaże na prom i ruszyliśmy w 5 – godzinny rejs na wyspę Wakai. Tam czekał na nas właściciel hotelu Paradise Kadidiri, który motorówką przewiózł nas na docelową wyspę.

SAM_6050

Kadidiri

Zmęczeni, niewyspani, ale zadowoleni, bo przed oczami mieliśmy piękną plażę z pomostem wychodzącym w błękitne morze. Co istotne, nie ma tu ani dostępu do Internetu, ani zasięgu telefonów komórkowych – wakacje na całego! Kadidiri to jedna z mniejszych wysp należących do archipelagu Togian. Znajdują się tam trzy ośrodki hotelowe, które stanowią całe zaopatrzenie wyspy w jedzenie i słodką wodę. Wykupując nocleg dostajemy w pakiecie wyżywienie i dostęp do mini sklepiku z napojami i słodyczami.

SAM_6098

Domki niestety był nieco mniej zadowalające. Zarówno w tych najtańszych, jak i tych luksusowych pojawiały się gryzonie, które chętnie przedzierały się przez plecaki, byle tylko zdobyć kawałek ciasteczka. Po ostrzeżeniach „doświadczonych” bez wahania cały prowiant wynieśliśmy do gospodarczego budynku, gdzie bezpiecznie leżał za szklaną szybką. Oczywiście nie oznaczało to, że całkowicie uniknęliśmy wizyt myszy. Jednak dla własnego dobra i spokoju, szuranie w nocy i cienie przebiegające po ścianach łazienki, starałam sobie tłumaczyć na wszelkie możliwe sposoby, między innymi przywidzeniami z powodu nadmiaru słońca/araku.

SAM_5989

Co tu robić?

Życie na takiej wyspie sprowadza się do kilku podstawowych aktywności. Po pierwsze pływanie. Rafa koralowa zaczynała się kilka metrów od brzegu, więc wystarczyło założyć maskę i z pomostu wejść do czystej wody, pełnej kolorowych ryb. Można było, również wynająć łódkę i zrobić całodniową wycieczkę wokół okolicznych wysp i tam nurkować lub snorklować. Po drugie – plażowanie, czyli wszystko co z piaskiem związane, leżakowanie, spacerowanie, siatkówka plażowa. Z dumą muszę przyznać, że udało nam się skompletować 3 – osobową reprezentację Polski i pokonać indonezyjską ekipę.

SAM_6197 IMGA0260 IMGA0223 IMGA0189 IMGA0245 IMGA0166 IMGA0120

Z racji tego, iż wyspa w większości porośnięta była przez gęsty las równikowy, możliwe były także wyprawy w poszukiwaniu krabów kokosowych (za pomocą szczypców potrafią rozłupać kokosa). My wybraliśmy się na taką wycieczkę o godzinie 20 , gdyż jest to pora kiedy kraby wychodzą z ukrycia w poszukiwaniu pokarmu. Wyposażeni w latarki i przewodnika, który dostarczył nam nieco araku na odwagę, ruszyliśmy do lasu. Najwyraźniej kraby nie było tego wieczora zbyt aktywne, bo znaleźliśmy tylko jednego.

SAM_5825 SAM_5860 Kopia SAM_5848

Ważnym elementem były także posiłki. Codziennie wszyscy z utęsknieniem czekali na kolację. W głowach snuły się marzenia o ziemniakach, mięsie, makaronie. Niestety ryba, ryż, jajko i odrobina warzyw, to wszystko na co mogliśmy liczyć. Nie to, że nie lubimy ryb, tyle ,że po kilku dniach jedzenia dokładnie tego samego, przestaje być to przyjemnością.

Meduzy

Na Kadidiri spędziliśmy trzy dni i w ramach całodniowej wycieczki łódką po okolicznych wyspach, postanowiliśmy przemieścić się na inną wyspę. Spakowaliśmy nasze bagaże i wraz z trzema innymi turystami wyruszyliśmy na poszukiwanie raf koralowych oraz nowego noclegu. Po drodze odwiedziliśmy słynne jezioro „Jellyfish Lake”, gdzie w słonej wodzie jeziora wykształciły się meduzy bez właściwości parzących. Pływanie wśród ogromnej ilości tych żyjątek, które co chwile odbijały się od nas było niesamowite, tym bardziej, że bezbolesne.

IMGA0070 IMGA0111 IMGA0084 IMGA0098 IMGA0107

Kolejny postój mieliśmy w miejscu zwanym Hotel California, gdzie oprócz przepięknej ściany rafy wznoszącej się ponad powierzchnię wody, stał jeden samotny domek na palach, zapewne czekający na zabłąkanych żeglarzy.

SAM_5879

Pangempa

Po krótkim zwiedzeniu wyspy Malenge (przepiękna plaża), udaliśmy się na kolejne Bolilangę, a następnie na Pangempę, gdzie ostatecznie zostaliśmy. Pangempa to niewielka wyspa z jednym ośrodkiem wypoczynkowym Fathilla Cottages położona blisko wyspy Katupat. Standardy mieszkaniowe nie odbiegały zanadto od tych na Kadidiri, z jedną istotną (dla mnie) różnicą – braku myszy. :)) Spędziliśmy tam sześć kolejnych dni. Pływaliśmy canoe, snorklowaliśmy, graliśmy w siatkówkę, czyli relaks na całego.

SAM_5928 SAM_5996 SAM_6026 IMGA0171

W zawieszonym przed naszym domkiem hamaku odpoczywaliśmy od rozgrzanej słońcem plaży. Codziennie siadaliśmy na pomoście, by oglądać zachody słońca. Taaaak, dobrze nam tu było.

SAM_6248SAM_6095 SAM_6162 SAM_6179

Kilka indonezyjskich spostrzeżeń:

Indonezyjczycy noszą bardzo długie paznokcie u rąk. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni próbują hodować je nawet do 4-5 centymetrów, a wszystko po to by pokazać, że nie pracują fizycznie.

Mężczyźni mają idealnie przystrzyżone i ułożone włosy. Nie ważne, czy jest to 13 – letni chłopiec pędzący na skuterze, czy 40 latek sprzedający ryby na targu, wszyscy mają ładne, wypielęgnowane, często natapirowane lub wyżelowane włosy.

Kobiety uwielbiają chodzić w pidżamach. Szczególnie w niedziele można zobaczyć jak przechadzają się po sklepach w pastelowych kompletach z wizerunkami Hello Kitty i Myszki Miki.

SAM_6223 SAM_6087